piątek, 31 stycznia 2014

[77] Pączkowa bransoletka

Hej Wam! Dziś był jednocześnie krótki i męczący dzień. Przede wszystkim, musiałam się zwlec dość wcześnie, bo czekała mnie rozmowa o wizę o godzinie 8 rano. A że do ambasady nie wolno wnieść praktycznie niczego a już szczególnie szkolnej torby to musiałam zostawić ją w szkole. Także pierwszy rajd był z domu do szkoły - dreptałam z nóżki na nóżkę przy koksowniku czekając na jak zawsze punktualny autobus. Dotarłam do szkoły dość wcześnie, posegregowałam co potrzebuję, czego nie, zamknęłam szafkę i na przystanek! Przystanek jest akurat pod wiaduktem, przy skrzyżowaniu ulic - wiatr dął niemiłosiernie, ludzie w tym ja chowali się za filarami wiaduktu, aż nadjechał spóźniony bus. Już szczęśliwa idę przed ambasadę, a tu co? Kolejka! Nie tylko ja musiałam marznąć tego ranka, co prawda i tak najgorzej miały osoby towarzyszące, gdy osoby czekały na rozmowę oni calutki czas musieli stać na zewnątrz! No dobra, weszłam podchodzę do pani, a ta mówi mi że zdjęcie złe, za stare. Myślałam że padnę, tyle stania po to. No ale dobra, trzeba kombinować. Zaraz obok był zakład fotograficzny, ale ja oczywiście niefartownie zostawiłam kartę w szkole. No to kolejny szybki rajd włączający odmarzanie palców podczas czekania. Wracam już z nowym zdjęciem, zadowolona że już to długo nie potrwa wchodzę bez długiej kolejki, pani uprzejmie kieruje mnie na dół po schodkach, gdzie okazuje się znajdować jeszcze jeden punkt rejestracji... Dostałam tam numerek, przede mną bylo ponad 30 osób! Siedząc na jednym krzesełku słuchając głosu z telewizora opowiadającego o przyjaźni polsko amerykańskiej czekałam mnóstwo czasu, po to żeby zadano mi 4 pytania, w tym na 3 odpowiadałam we wniosku wizowym. Jedyna dobra rzecz to to że udało mi się dostać tą wizę, co nie zmienia faktu ze będzie do odbioru na drugim końcu miasta, ech... Jakby nie mogli już tego znieść :/ 
 A wrzucę tutaj pierwszą tak tłuściutką bransoletkę - aż pięć pączusiów i zawieszka widelczyk, strasznie mi się podoba, ale gdzieś się zapodziała! A niech to...










4 komentarze:

  1. Ojej współczuję Ci ;d
    Ale bransoletka za to prześliczna *O*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna bransoletka :3
    Jeej, masakra jakaś! Współczuję bardzo! A gdzie wyjeżdżasz? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe miasteczko w New Jersey pod Nowym Jorkiem :)

      Usuń
    2. Chyba zazdroszczę. Bransoletka super!

      Usuń

Dzięki za odwiedzenie Jey Sweets. Zapraszam do dalszego czytania, komentowania, a szczególnie do konstruktywnej krytyki!
Julka

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...